28 lipca 2014

Rogaliki drożdżowe szybkie

Rogaliki nazwałam szybkie, ponieważ nie trzeba czekać, aż drożdże urosną. Mam też inny przepis na rogaliki, ale podam go przy innej okazji. Przepis dostałam od siostry, z tego, co się orientuję, pochodzi ze strony wielkiezarcie.com. Te polecam, wszystkim smakują. 



Składniki:
- 10 dag drożdży
- 1 szklanka oleju
- 5 żółtek
- 2 szklanki mleka
- 3/4 szklanki cukru
- 1/4 kostki masła
- 1 kg mąki pszennej

Wykonanie:
Żółtka utrzeć z cukrem. Dodać pokruszone drożdże i olej, miksować aż się rozpuszczą. Następnie wlać ciepłe mleko i rozpuszczone masło oraz wsypać mąkę. Wyrabiać ciasto dłońmi aż przestanie się kleić. Odstawić do wyrośnięcia - rośnie bardzo szybko. Odrywać porcje, rozwałkować koło i wycinać 8 trójkątów. Położyć nadzienie na środek i zawijać, formować rogaliki. Piec do zrumienienia w temp. 175 stopni. U mnie - z konfiturą różaną. 





Pewnego sobotniego popołudnia zostaliśmy z mężem zaproszeni na ognisko do naszych bliskich znajomych. Cieszyliśmy się bardzo, że nareszcie gdzieś możemy razem pójść, bo ostatnio w ogóle nie mamy dla siebie czasu. Mąż pracuje, po pracy pomaga rodzicom w gospodarstwie, ja cały swój czas poświęcam synkowi. 

Pojechaliśmy do miejscowości Tokary, która już graniczy z Białorusią, to ok. 20 km od nas. Wieś ma ciekawą, ale smutną historię. Kiedy wyznaczano nowe granice Polski i Białorusi, została podzielona na dwie części, polską i białoruską. To i krótka historia cerkwi, znajdującej się niedaleko, jest opisane na tablicy informacyjnej, znajdującej się tuż przy granicy obok wejścia na teren cerkwi. Co nieco jest napisane o tym w wikipedii:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Tokary_(wojew%C3%B3dztwo_podlaskie) Od razu sprostuję: nie jestem do końca pewna czy cerkiew na leży jeszcze do Tokar czy już do Koterki, są różne opinie. Nie sprawdziłam jeszcze tego. Ale potocznie i uogólniając mówimy: "Jedziemy do Tokar!"

Te zdjęcia są zrobione ok. rok temu, już tak nie wyglądam ;) Mąż zamiast fotografować zabytki, wolał mi robić zdjęcia :) na razie wstawiam dwa, ale obiecuję uzupełnić i wstawić więcej. 




Miejsce idealne na tego typu imprezy - dużo zielonej przestrzeni, wiejskie powietrze, obok urocze podlaskie drewniane domki, spokój. I co najważniejsze - doborowe towarzystwo. Pogoda dopisała, chociaż w oddali błyskało. Deszcz zaczął padać dopiero bardzo późnym wieczorem, ale gospodarze byli gotowi na taką ewentualność i wszyscy szybko przenieśliśmy się do garażu. Bawiliśmy się świetnie. Piekliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy piosenki polskie, ukraińskie, białoruskie i rosyjskie. Jeszcze nie znam wszystkich, ale moje ulubione śpiewałam na całe gardło: m. in. Czerwona ruta, Koń, Lublu cygana Jana, Tapala (Червона рута, Конь, Люблю цыгана Яна) i wiele innych przyśpiewek. Dziewczyny przygotowały sporo jedzenia, nie zdążyłam wszystkiego spróbować, niestety. Ale nie byłabym sobą, gdybym pojechała z pustymi rękami. 


20 lipca 2014

Pasztet wiejski

 To mój pierwszy wpis na blogu, musiałam więc wybrać coś szczególnego. Przepis na ten pasztet podsunęła mi teściowa, która piecze go od lat. Nigdy wcześniej nie piekłam i nie jadłam domowego pasztetu, u mnie w rodzinnym domu kupowało się pasztetową, ale też od czasu do czasu. A teraz cieszę się, że to się zmieniło, bo tego smaku na sklepowych półkach się nie znajdzie.
Taki domowy, wiejski pasztet to dobra alternatywa dla tych, którzy robią wyroby ze swojskiej wieprzowiny.
Porcja jest spora, więc kiedy tylko mam ochotę, rozmrażam kawałek i zajadam kanapkę: świeżutki chleb z pasztetem i pomidorem. Zwyczajnie, ale mi tak smakuje najlepiej.



Składniki:

  • 0,5 kg wątróbki wieprzowej
  • 0,5 kg wątróbki drobiowej
  • 0,5 kg łopatki lub szynki wieprzowej
  • 3 ćwiartki z kurczaka
  • 0,5 kg skórek wieprzowych
  • 3 duże cebule
  • 3-4 duże marchewki
  • 8-10 jajek
  • 1 szklanka bułki tartej
  • 1 szklanka rosołu
  • majeranek
  • gałka muszkatołowa
  • sól
  • pieprz
Wykonanie:
Wątróbki, łopatkę lub szynkę i ćwiartki oddzielnie gotować przez ok. pół godziny. Skórki gotować do miękkości. Mięso i skórkę z ćwiartek oddzielić od kości. Cebule zeszklić na oleju. Ugotowane składniki, marchew i cebulę zmielić na najdrobniejszych oczkach. Dodać jajka, bułkę tartą i rosół. Ugniatać dłońmi ("mięsić" - cytując tutejszą gwarę), smakować i doprawiać do smaku.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Łyżką wykładać masę dociskając, by nie było wolnych przestrzeni. Zostawić 1 cm od brzegu, ponieważ pasztet w trakcie pieczenia się uniesie. Wierzch wygładzić polewając go łyżką z wodą.
Piekarnik ustawić na 175 stopni. Piec 1 godzinę, lub dłużej, boki muszą lekko odejść od formy, a wierzch powinien być mocno zrumieniony.